Nie ma nic lepszego jak zapach domowej szarlotki z cynamonem... mmm. O smaku nawet nie wspominam, bo przecież dieta bezglutenowa nie pozwala mi już na takie szaleństwa. Ale czego się nie robi dla dobrych znajomych, szczególnie takich radosnych, dowcipnych i serdecznych. Podobno szarlotka zasłużyła na 7 "like'ów"(kameralna domówka) i na blogu pojawić się musi, a więc proszę bardzo.
Składniki na ciasto:
- 500g mąki
- 270g masła
- 200g cukru
- 2 żółtka
Składniki na jabłka:
- 1,8 kg jabłek (ja miałam jeszcze z ogródka)
- 30g masła
- 2 łyżeczki cynamonu
- cukier tylko w przypadku kwaśnych jabłek
Wykonanie:
Jajka i masło muszą być schłodzone, nie należy ich wyciągać wcześniej z lodówki. Do dużej miski wsypujemy mąkę, cukier i wkładamy pokrojone na kawałki masło. Masło drobno siekamy nożem starając się go nie dotykać palcami. Dodajemy żółtka i wygniatamy ciasto aż przestanie się kruszyć. Należy jednak uważać, żeby czas wygniatania nie był za długi i ciasto się nie ogrzało. Ciasto dzielimy na dwie części (1/3 na wierzchnią warstwę, ja zostawiłam więcej na gwiazdki), owijamy w folię i wkładamy na 30 min. do lodówki. W tym czasie obieramy jabłka, kroimy na małe kawałki (ok. 2cm) i podsmażamy na maśle w dużym garnku przez ok. 30 min. Czas zależy od gatunku jabłka, ważne jest jednak, żeby ich nie rozgotować. Pod koniec dodajemy cynamon.
Wyciągamy ciasto z lodówki i rozwałkowujemy (najlepiej przez folię spożywczą, żeby się nie przyklejało do wałka i stolnicy). Niestety może się zdarzyć, że nie włożymy do tortownicy całego spodu za jednym razem. Wtedy kawałek po kawałku układamy w blaszce, w ten sam sposób wyklejamy boki tortownicy. Ciasto jest dość delikatne, co sprawia że po upieczeniu tak dobrze smakuje. Spód podpiekamy ok. 5 min. w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Następnie na spód kładziemy jabłka, które przykrywamy drugą częścią rozwałkowanego ciasta. Kto chce, może w dodatkowej porcji ciasta wyciąć foremką kształty i ozdobić nimi szarlotkę. Ciasto wstawiamy do piekarnika na ok. 40 min. Jeśli góra się zbyt przyrumieni, należy ją przykryć folią aluminiową. Na koniec ciasto można posypać cukrem pudrem.
A ponieważ wczorajszego wieczoru moja szarlotka miała konkurencję w postaci przepysznie wyglądającej, obłędnie pachnącej pizzy, postanowiłam tutaj zamieścić kilka fotek. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem sprawnych rączek Marcina. :-)
Superowy wieczór, wyjątkowi ludzie, przepyszne wiktuały:)
OdpowiedzUsuńI zapomniałabym o najważniejszym: piękne foty!
OdpowiedzUsuńAch dziękuję, aż się zaczerwieniłam. Aczkolwiek mam nieodparte wrażenie, że pizza przyćmiła moją szarlotkę.;-)
UsuńPychotkowo to wygląda wszystko!
OdpowiedzUsuńCiasto - chcę kawałek :)
A pizza - poproszę o przepis :)
slicznie smacznie wieczorowo :)
Dziękuję kochana.
UsuńA o przepis na pizzę Marcina musimy poprosić.
A może Marcin by założył bloga?:-)
To by było coś!